Jeśli lubicie miejsca, w których można dotknąć historii, podczas wakacyjnych wędrówek zajrzyjcie do Medyni Głogowskiej. Jej mieszkańcy, tak jak ich przodkowie, zajmują się garncarstwem. O dziejach tego rzemiosła i o tym, jakie szanse na przyszłość daje tradycja, opowiada Małgorzata Wisz, dyrektorka Ośrodka Garncarskiego Medynia.
W Polsce jest teraz mnóstwo nowoczesnych centrów edukacyjnych. Czym wyróżnia się Państwa ośrodek i dlaczego tak przyciąga turystów?
Poza Medynią Głogowską nie ma w Polsce miejsc, w których tak wielu mieszkańców posiadałoby umiejętności związane z tradycyjnym garncarstwem. Potrafiło wytaczać naczynia z gliny na kole i wypalać je w piecach. To zadziwiające, że młodzi ludzie, którzy pracują w ośrodku, chcą kontynuować rzemiosło swoich dziadków. I w dodatku uczą tego innych. A przecież turyści potrzebują doświadczać. Brać udział w czymś, co jest autentyczne.
Jak się rodziła ta tradycja?
Ośrodek rozwinął się w Medyni w połowie XIX w. Cechy garncarskie w miastach zaczęły wtedy upadać, bo w fabrykach zaczęto produkować naczynia. Powracający na wieś garncarze przynieśli ze sobą wiedzę i umiejętności. Potrafili wykonywać naczynia ozdobne, trwałe, szkliwione. Na galicyjskiej wsi pojawiły się w tym czasie gospodarstwa własnościowe. Chłopi potrzebowali naczyń do przechowywania żywności oraz do noszenia jej w pole, np. dzbanów czy dwojaków.
Taka sytuacja utrzymywała się mniej więcej do I wojny światowej. Później również na wieś trafiły naczynia z fabryk. Rzemieślnicy przestali być potrzebni. Natomiast po II wojnie światowej rozpoczyna się zupełnie nowy okres dla garncarstwa w Medyni. Uformował się tu wtedy duży i prężnie działający ośrodek rzemiosła artystycznego.
Czy w latach powojennych tego typu wyroby były popularne?
Tradycyjną sztukę ludową i wiejskie rzemiosło ówczesna władza postanowiła wynieść do rangi narodowej kultury. Aby włączyć ludowych artystów i rzemieślników w centralny system gospodarczy, utworzono w 1949 r. Centralę Przemysłu Ludowego i Artystycznego – Cepelia (dziś nazwą Cepelia posługuje się kilka różnych podmiotów działających w obszarze rękodzieła).
Właśnie w tym roku do Medyni przyjechała ekspedycja z łódzkiego Muzeum Etnograficznego i Archeologicznego. Wraz z nią przybyli studenci szkoły filmowej, którzy nagrali film o garncarzach z Medyni.
To ważne świadectwo historyczne. Czy można gdzieś obejrzeć ten film?
Film na dziesięciolecia trafił do archiwum muzeum. W 2012 r. angielska pisarka Christine Rickards-Rostworowska pracowała nad materiałem do książki. Jej główną bohaterką była Władysława Prucnal, artystka, twórczyni ludowa i rzeźbiarka z Medyni. Pisarka robiła wywiady z mieszkańcami i kwerendy w muzeach. Wtedy dowiedziała się o filmie.
Dzięki staraniom rodziny Rostworowskich łódzkie muzeum udostępniło nagrania, które trzeba było dopiero zmontować. Podjął się tego reżyser Iwo Książek. Film pokazuje pracę garncarzy – wykopywanie gliny, wyrabianie i toczenie naczyń. Na kadrach widać też suszenie, wypalanie w garncarskim piecu i sprzedaż wyrobów na targu. Rostworowscy podarowali nagrania Medyni, z zastrzeżeniem, że nie wolno ich nigdzie wypożyczać. Dlatego można je obejrzeć tylko u nas.
Władysława Prucnal to dziś doceniana artystka. Początkowo wykonywała rzeźby ceramiczne na zlecenie Cepelii.
Ponieważ jej figurki cieszyły się dużym powodzeniem, dostawała od Cepelii ogromne zamówienia. Przyjmowała je, bo musiała utrzymać dom i młodsze rodzeństwo. Największą wartość artystyczną miały jednak figurki, które rzeźbiarka robiła na własne potrzeby. Nadawała im duszę.
A teraz Medynia wraca do źródeł, czyli do ceramiki użytkowej.
W tym wypadku historia zatoczyła koło. Pokolenie młodych ludzi, urodzonych w latach 80. i 90. ubiegłego wieku, otwiera dziś warsztaty. Niektórzy pracują ze swoimi rodzicami w ich dawnych pracowniach. Wykonują jednak zupełnie inne formy. Są to np. filiżanki i talerze. A także formy do pieczenia warzyw, mięsa i chleba czy ozdobne patery na owoce.
W 2021 r. Zagroda Garncarska przekształciła się w Ośrodek Garncarski Medynia. Co się zmieniło w sposobie działania i ofercie tego miejsca?
Bardzo dużo. Dwa lata temu zakończyliśmy unijny projekt, który pomaga nam ożywić gospodarczo nasz region. Wybudowaliśmy nowe obiekty, m.in. pracownię, przestrzeń wystawową i recepcję ze sklepem. Mogliśmy się przekształcić w całoroczny ośrodek. Przedtem pracowaliśmy sezonowo i nie mieliśmy nawet stałych godzin otwarcia.
Dziś myślimy o połączeniu warsztatów z aktywną turystyką. Jesteśmy na trasie rowerowej Green Velo. Mamy Garncarski Szlak dla miłośników dziedzictwa kulturowego. Gmina Czarna chciałaby przystosować dla turystów niektóre znajdujące się przy ośrodku opuszczone domy z lat 60. XX w. To zachęciłoby ich do dłuższych pobytów. Praca z naszymi garncarzami jest nie tylko nauką. To też żywa gawęda o tradycji i życiu na wsi. Prawdziwa turystyka doświadczeń!
Atrakcje w okolicy
Rowerem po Garncarskim Szlaku
- Medynia Głogowska – Medynia Łańcucka (3,6 km) – Pogwizdów (4,4 km) – Czarna (8,7 km) – Zalesie (17,2 km) – Medynia Głogowska (22,0 km)
Jarmark Garncarski
- Festiwal rzemiosła, muzyki i regionalnej kuchni. Więcej na stronie Jarmarku Garncarskiego w Medyni.
O projekcie
Przekształcenie Zagrody Garncarskiej w całoroczny ośrodek było elementem „Kompleksowej rewitalizacji na terenie Rzeszowskiego Obszaru Funkcjonalnego”. Projekt prowadziła Gmina Czarna. Inwestycja w Medyni Głogowskiej kosztowała 5,8 mln zł. Wsparcie pochodziło z Regionalnego Programu Województwa Podkarpackiego.